czwartek, 11 września 2014

Katania

Trasa z Palermo do Katanii minęła identycznie jak z Trapani do Palermo.


No może z wyjątkiem tego, że tym razem wysiedliśmy nie na tym przystanku co trzeba. No ale jak tu się nie pomylić kiedy Włosi przez całą podróż prowadzą burzliwe rozmowy czy to z pasażerem obok czy z kierowcą usypiając naszą czujność. Bo o ile pierwsze minuty konwersacji Włochów ciekawią i śmieszą, to takie dwugodzinnne działają mocno usypiająco. Z torbami musieliśmy przemierzyć więc pół miasta, co dało nam już jakiś pogląd na jego temat, ale o tym za chwilę. Fabio, nasz nowy gospodarz, zawołał nas z balkonu. Będziemy spać u niego przez 3 najbliższe noce. Mieliśmy lekkie obawy co do naszej nowej kwatery, bo z wujka Google wynikało, że luksusów nie będzie - co spotęgował widok klatki schodowej. Na całe szczęście mieszkanie Fabia okazało się czyste i schludne. Szału nie ma. Mamy pokoj o wys 170cm i parę guzów na głowie.

Klatka schodowa


Widok z okna

Sam gospodarz jest miły i pomocny czego spodziewaliśmy się przed przyjazdem czytając opinie na jego temat w Internecie. Poinformował nas, że pogoda (dziś mamy 31 stopni) to najgorsze lato od lat w Katanii - nam to narazie nie przeszkadza:)
No to teraz o samym mieście. No cóż, smród, brud, nieład - jak w Palermo. Ruch uliczny nie tak zwariowany, ale daleko mu do naszej polskiej normalności. Kolejna sprawa to o wiele mniejsza liczba turystów niż w Palermo (w Palermo ilość turystów była idealna tzn. trochę turystów, ale też dużo miejscowych). Tutaj czujemy się obserwowani, nie do końca można wyczuć, czy miejscowym na pewno podoba się to, że pomykamy sobie ich ulicami. Wyjątkiem jest starsza pani z makaroniarni, która była tak przeszczęśliwa, że mieliśmy wrażenie, że jesteśmy pierwszymi klientami-turystami w jej sklepie od lat:)
Jednak nie wiedzieć czemu to miasto się nam nie podoba, nie ma tutaj takiego klimatu jak w Palermo. I nie chodzi tu o to, że Katania nie może poszczycić się tak spektakularnymi zabytkami jak stolica Sycylii. Po prostu czegoś jej brakuje. Do końca nie wiemy, czy to miasto jest zwyczajnie średnie, czy tak blado wygląda w porównaniu do Palermo.

Stacja benzynowa :)


Nie wiemy,o co chodzi z tymi kolumnami...



Brzydotą tego miasta zbytnio się nie martwimy, bo to jedynie nasza baza wypadowa do Etny i Taorminy, jednak uważamy, że błędem byłoby oceniać Sycylię po zwiedzeniu jedynie Katanii.
No ale żeby nie było, że nie podoba i nie ciekawi nas tu nic to wymieńmy to, co może sie podobać.
- z centrum miasta rozpościera sie widok  na Etnę. Spacerując po uliczkach mimowolnie spogląda się na tego potwora. Mimo sporej odległości wulkan budzi respekt. W 1669r. Katania w całości została zniszczona przez potężną erupcję.



- między ruchliwymi skrzyżowaniami natrafiamy na ruiny rzymskiego amfiteatru. Wygląda to komicznie. Wokół samochody, śmieci, a w środku coś, co zbudowano w czasach starożytnych. Zapomniane, pozostawione samemu sobie.Jest to nie tyle zachwycające, co po prostu dziwne.



- liczne grupki Sycylijczyków płci męskiej w wieku 50+, którzy zamiast siedzieć w domach i oglądać panoramy, fakty czy inne seriale, pogrywają w parkach i na ulicach w karty i jakieś sycylijskie warcaby.




Na koniec dnia doszła nas niepokojąca wiadomość: jutro załamanie pogody w Katanii (czytaj temperatura 28stopni ale zachmurzenie i burze). Obawiamy sie o naszą wyprawę na Etnę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz