"Najpiękniejsza" plaża we Włoszech oddalona jest od od naszego kempingu 2,5 km. Postanawiamy wybrać się tam pieszo (jest też opcja busem dla leniwych). Idziemy dziką ścieżką napotykając dosłownie co parę kroków jaszczurki. Na powitanie wyszło do nas też stado krów i byków.
Po dotarciu do San Vito lo Capo uświadamiamy sobie, że jest to mała miejscowość podobna do naszych nadmorskich kurortów.
Nie wiemy, czy tutejsza plaża zasługuję na miano najpiękniejszej. Woda ma tutaj przejrzystość jak w basenie, piasek dorównuje naszemu bałtyckiemu. Niestety, jest też tutaj ogromna liczba plażowiczów, głównie Włochów. Brak też tutaj ryb, a pojawienie się w pewnym momencie 3 rybek wywołało takie poruszenie, jakby w morzu pływał rekin.
Trochę zawiedzeni daliśmy szansę naszej plaży przy campingu. Okazało się, że dostęp do plaży mają tylko nieliczni. Jest więc bardzo kameralnie (maks 20 osób,) a do tego okazało się, że woda jest bardzo czysta i, co najważniejsze można w niej ponurkować, aby podziwiać rybki. I tym sposobem plaża, która wydawała się być największą wadą kempingu, okazała się jej największą zaletą. Brawo El Bahira!
"Ojciec chrzestny" - obowiązkowa lektura na Sycylii:)
Kończąc wątek plaż, w środę wyruszamy do rezerwatu Zingaro, w którym, według Fabia, są plaże, które śmiało można nazwać rajem na Ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz